Mecz w Toruniu był kolejnym z gatunku za "6 punktów". Wygrana pozwoli Nam spędzić święta w bezpiecznej odległości od strefy spadkowej oraz doskoczyć do miejsc 10 i 9 na dwa oczka. Rundę ostatecznie kończymy na 12 miejscu w tabeli z dorobkiem 14 punktów choć według regulaminu rozgrywek powinniśmy plasować się na pozycji 11. Przy równej liczbie punktów obu zespołów w pierwszej kolejności liczą się bezpośrednie spotkania pomiędzy zainteresowanymi drużynami, my domowe spotkanie z Red Dragons Pniewy wygraliśmy jednak system rozgrywek rozpatruje tą zasadę dopiero po rozegraniu rewanżów.
Dziękujemy wszystkim Kibicom, którzy liczną grupą przyjechali w sobotę do Torunia i obdarzyli Nas ogromnym wsparciem w tym meczu i bez wątpienia przyczynili się do wywiezienia korzystnego rezultatu z trudnego terenu. Napędzacie Nas do dalszego rozwoju i nadajecie sens temu co ronimy! Okres przerwy między rundami postaramy się przepracować jak najlepiej aby do rozgrywek wrócić silniejsi i poprawić Naszą pozycję w tabeli na koniec sezonu!
Redakcja Futsal Ekstraklasy po sobotnim meczu:
Początek meczu był spokojny. Oba zespoły badały swoich rywali, a więcej pracy miał bramkarz We-Metu Jakub Kornat, który radził sobie bez zarzutów. Z czasem młody goalkeeper był częściej zatrudniany przez torunian, a gospodarze coraz łatwiej przedostawali się na połowę rywali, ale minuty mijały i pierwsza połowa nie przynosiła otwarcia wyniku.
W drugiej części pierwszej połowy swoje szanse miał We-Met. Warty odnotowania był strzał Brayana Mery, z którym z trudem poradził sobie Kamil Naparło. Chwilę później goście mieli kolejną groźną próbę, ale uderzenie Milintona Tijerino minęło bramkę.
W ostatnich dwóch minutach pierwszej odsłony zawodnik FC Reiter Toruń, Oscar Diaz w krótkim odstępie czasu został ukarany dwoma żółtymi, a w konsekwencji czerwoną kartką. To mocno ułatwiło grę We-Metowi, którzy na kilka sekund przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę zdobyli bramkę “do szatni”. Jej autorem był Mera po asyście Mateusza Madziąga. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona. Pierwsze minuty należały do gospodarzy, którzy nie udokumentowali swojej przewagi. W końcu do głosu doszli zawodnicy We-Metu, którzy zdobyli jedyną bramkę.
Wydawać by się mogło, że z większym animuszem do ataków ruszy FC Reiter. Ale to goście bliżsi byli podwyższenia prowadzenia po zmianie stron. Na posterunku jednak za każdym razem był Naparło. A co się nie udawało We-Metowi, to do wyrównania doprowadzili torunianie. Będący w formie w ostatnich tygodniach Jakub Sławkowski dał pierwszą bramkę dla swojego zespołu.
Przy tym wyniku mecz zrobił się o wiele żywszy, a obie drużyny miały swoje sytuacje bramkowe. Na cztery minuty przed końcem na prowadzenie wyszli goście. Stało się to dzięki przedłużonemu rzutowi karnemu, pewnie egzekwowanego przez Merę.
Przy tym wyniku na grę z wycofanym bramkarzem zdecydowali się gospodarze. Torunianie dwoili się i troili, ale między słupkami koncertowo prezentował się Kornat. Młody bramkarz wybronił końcówkę, a swoje zrobił też Tijerino, który strzałem z całego boiska zdobył bramkę na 3:1.
We-Met wygrał w Toruniu dając swoim kibicom fajny prezent na święta. Goście zbliżyli się na dwa punkty do FC Reiter w tabeli.
FC REITER TORUŃ - WE-MET FC KAMIENICA KRÓLEWSKA 1:3 (0:1)
Bramki: Jakub Sławkowski 29 - Brayan Mera 20, 36, Milinton Tijerino 40
Kliknij i zobacz skrót spotkania!
W Naszych social mediach na bieżąco informować będziemy co dzieje się w klubie w trakcie przerwy między rundami!
Bądźcie z Nami!
fot. Sławomir Kowalski (SK Foto)